6 listopada, 2019
Jest takie powiedzenie – „Z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciu…”

Intryguje fakt, że jest ono tak powszechnie cytowane. Zdecydowana większość społeczeństwa zapewnia o ważnej roli rodziny w ich życiu, potrzebie utrzymywania ścisłych relacji rodzinnych i kontynuacji rodzinnych tradycji. Każda odmiana psychoanalizy, psychoterapii czy też nauki o społeczeństwie, podkreśla doniosłą rolę rodziny w kształtowaniu profilu psychofizycznego jednostki, grupy i większej społeczności. Jaka jest więc geneza negatywizmu w odniesieniu do rodzinnych relacji?

Z obserwacji poczynionych na setkach pacjentów, którzy zgłaszają się do lekarzy i terapeutów z szerokim wachlarzem dolegliwości zarówno natury psychologicznej jak i fizycznej, dotykających konkretnych narządów lub całych układów funkcjonalnych wynika, że rodzinne wzorce zachowań i stan relacji rodzinnych zawsze mają bezpośredni wpływ zarówno na stan zdrowia, jak i na stan posiadania oraz zdolność do realizacji celów prywatnych i publicznych. To wielopokoleniowa spuścizna rodzinna decyduje o tym, jak traktujemy drugiego człowieka, jaki mamy stosunek do siebie i jakie zdolności ujawnią się podczas procesu naszej nauki i rozwoju osobistego. Możemy dowolną ilość razy przerzucać odpowiedzialność na wielkie korporacje, rządy, pecha czy też łut szczęścia. Zawsze jednak w końcu życie doprowadzi nas do punktu, w którym zostaniemy zweryfikowani przez proste pytania – Skąd to wiesz? Jak się tego nauczyłeś(aś)?

Okaże się, że najzdolniejszymi nauczycielami, Twoimi nieuświadomionymi guru, byli członkowie najbliższej rodziny. Matka, ojciec, dziadkowie i pradziadkowie oraz wszyscy ich bracia i siostry sprawili, że Twoje życie wygląda tak, jak wygląda. Rodzina jest fundamentem wszystkiego. Ponieważ jednak wiele osób tego nie rozumie, mówią: „Z rodziną najlepiej wygląda się tylko na zdjęciu” i nic więcej z tym nie robią. Taki tam żarcik. Jednak ten żarcik oddaje esencję przyczyny zarówno bycia człowiekiem spełnionym, jak i pozbawionym radości życia. Pokazuje gdzie toczy nas, społeczeństwo choroba. Abyśmy byli zdrowi, mocni i dobrze radzili sobie w każdej, życiowej sytuacji, potrzebujemy zdrowych, silnych i pełnych inicjatywy rodzinnych relacji, które zaczynają nas kształtować, w chwili kiedy nasi rodzice być może jeszcze nawet się nie poznali. Jak to możliwe? – To proste. Przez wiele pokoleń, kontynuowane są rodzinne wzorce zachowań. Zatem nasz pradziadek może mieć na nas i nasze zdrowie znacznie większy wpływ niż źle postawiona lekarska diagnoza lub brak reakcji na lek czy terapię. Bowiem to on, a może nawet jego dziadek, wprowadził do rodzinnego życia takie, a nie inne przekonania i sposoby załatwiania określonych spraw. Jego dzieci, a Twoi rodzice oraz Ty jesteście tylko kontynuatorami rodzinnych programów zachowań. One zaś biorą początek w bardzo określonych, konkretnych zdarzeniach. Skąd biorą się takie zachowania jak płacz, śmiech, podanie dłoni lub izolowanie się od ludzi czy też ubliżanie komuś w określonych sytuacjach? Skąd bierze się potrzeba szukania winnych i niewinnych? Skąd w ludziach jest większa potrzeba rozmawiania o wadach znajomych z pracy czy szkoły zamiast przytaczania ich sukcesów i wspaniałych cech charakteru? – Z tysięcy razy, kiedy członkowie najbliższej rodziny właśnie tak się zachowują. Ja kiedyś mając 9 lat zacząłem przeklinać, bo taka była maniera w klubie żeglarskim, gdzie szkoliłem się na zawodnika. Trwało to może dwa, trzy miesiące i przestałem, bo rodzice umieli dotrzeć do mnie z argumentami pokazującymi mi jak mało przydatne i śmieszne jest używanie wulgaryzmów w co drugim zdaniu. Gdyby nie zwrócili mi wtedy uwagi i w odpowiedni sposób nie zareagowali, kląłbym dzisiaj raz po raz, ale z pewnością zajmowałbym się czym innym, poznałbym innych ludzi, inną kobietę i być może nie wyszedłbym poza wyobrażenia o życiu, które wtedy miałem. Czy byłby to gorszy wybór? – nie wiem. Napewno inny i nie dopasowany do moich wewnętrznych potrzeb. To byłby zwykły plagiat zachowań moich rówieśników, a nie własny pomysł na życie.

I tu dochodzimy do punktu, w którym należy zadać pytanie – A skąd się biorą potrzeby osobiste? Odpowiedź chyba już Państwo znacie 🙂 Ich zrąb, fundamenty wyrastają z rodzinnych przekonań i relacji oraz jeśli ktoś w to wierzy tak jak ja, z wcześniejszych inkarnacji (wcieleń).

Jednak te pochodzące z wcześniejszych wcieleń, zawsze podlegają korekcie podczas naszego wzrastania i procesu rodzinnego wychowania poprzez świadome lub mimowolne uczestnictwo w rodzinnym życiu.

Nasi dziadkowie i rodzice żyli w epoce, która nie akceptowała prostej prawdy a ewentualne sesje u psychologa rodzinnego czy sesje natury osobistej, były traktowane na równi z byciem osobą niezrównoważoną i chorą na umyśle. Obecnie mamy wiele możliwości uwolnienia się z ograniczeń wynikających z rodzinnej spuścizny. Jest również wiele metod pozwalających odkryć ten pozytywny, dobry dla nas potencjał odziedziczony po przodkach, aby móc go użyć do poprawy swojej sytuacji rodzinnej, osobistej na różnych polach aktywności. Do takich, sprawdzonych metod należą Ustawienia Rodzinne wg Berta Hellingera, metody ustalające Emocjonalne Przyczyny Chorób, czy też techniki oparte na połączeniu psychologii i wiedzy o wpływie fal dźwiękowych na ludzką świadomość. Jedną z takich metod jest Wielowymiarowe Uzdrawianie przy użyciu technik kamertonowych np. zestawem dźwięków solfeżowych, wprowadzonych przez średniowiecznych mnichów do nauki śpiewu w chórach gregoriańskich. Śpiew ten zarówno wspaniale ćwiczył głos, jak i zmieniał osobowość uczniów, pozwalając im uwolnić się od niesionych przez pokolenia ograniczeń i blokad emocjonalnych oraz powiązanych z nimi wzorców zachowań. Oryginalna dawna skala solfeżowa składająca się z siedmiu dźwięków (częstotliwości) 396, 417, 528, 639, 741, 852 i 963, została nazwana skalą Solfeggio. Ponieważ potrzeba śpiewania w celu przeprowadzenia terapii, bywa dużym ograniczeniem, śpiew zastąpiono technikami wizualizacji i dialogu terapeutycznego oraz stymulacji odpowiednich receptorów na ciele pacjenta, odbywających się w atmosferze dźwięków, wibracji oryginalnej skali solfeżowej. Poza wymienionymi metodami, jest jeszcze wiele innych. Jednak te trzy, w moim odczuciu łączą w sobie skuteczność oraz możliwość zrozumienia i akceptacji ze strony osoby potrzebującej fachowego wsparcia, co jest równie ważne, jak realne działanie samej metody.

Jeśli pragniemy żyć w dobrze zarządzanym świecie, zdrowym, czystym środowisku oraz cieszyć się wspaniałymi relacjami z ludźmi i dobrym stanem zdrowia – zacznijmy od siebie i najbliższej rodziny. Eliminacja braku wiedzy o nas samych i naszych najbliższych oraz odpowiednia dawka wzajemnego zrozumienia, pozostawienie za sobą tego, co już było i zaprzestanie budowania teraźniejszości na dawnych „krzywdach” i sporach rodzinnych, jest w moim odczuciu pierwszym, racjonalnym krokiem do budowania nowego, pełnego szczęśliwych, spełnionych ludzi świata. To klucz do tego, aby nasze dzieci i ich wnuki wzrastały w poczuciu własnej wartości, jasności celu i prawdzie. To uchroni je od życia opartego na strachu i wynikających z niego bólu emocjonalnym i fizycznym. Pragniesz być zdrowy(a) – zostań rodzinnym magiem. Bądź od teraz tą osobą w rodzinie, która nie obraża się, wczuwa się w sytuację pozostałych członków rodziny, dba o siebie i realizuje swoje cele bez manipulowania informacjami, plotkami, bez szantaży emocjonalnych. [Mag-Ja] rodziny polega na tym, że w jej przyjaznym otoczeniu i przy jej wsparciu, dużo łatwiej jest budować siłę własnej osobowości, budować swoje JA.

Kiedy ono jest silne i pozbawione obaw, strachu przed sytuacjami, z których w naturalny sposób składa się życie, stajesz się wolny(a) i pewny(a) swojej wartości. Już nie jest Ci potrzebne używanie forteli, przemocy, prowokowanie innych, aby nieświadomie wspierali Twoje projekty. Wszystko możesz robić otwarcie, sam(a) bez wplątywania Boga, ludzi i całego świata w odpowiedzialność za Twoją samorealizację.

Kiedy znacząca liczba ludzi uświadomi sobie, że to jacy są oraz jakie będą ich dzieci, zależy w głównej mierze od tego jaka jest ich rodzina, zacznie się nowa era ludzkości. Tylko stabilne, głębokie, oparte na empatii, miłości i wzajemnym szacunku wychowanie rozpoczynające się od momentu przyjścia na świat dziecka, może zrównoważyć i odwrócić trwającą od wieków, metodę władania ludzkimi umysłami i zasobami poprzez strach i oddzielanie ( o d g r a n i c z a n i e), od siebie ludzi, rodzin, lokalnych społeczności a w konsekwencji całych nacji. Niczego nie da się zmienić siłą. Pozytywnych zmian można dokonać tylko i wyłącznie nową świadomością zrodzoną w łonie każdej rodziny.

Mariusz Jarymowicz

Najnowsze wpisy

Telegram

Telefon kontaktowy

+48 601 610 169

Prosimy dzwonić od poniedziałku do piątku

W godzinach: 10.0018.00

Telefon kontaktowy

+48 784 354 031

Prosimy dzwonić od poniedziałku do piątku

W godzinach: 10.0018.00